piątek, 27 stycznia 2012

POSTEKUMENIZM W STYLU WARSZAWSKIM

Wpisany przez KS. ANDRZEJ SIEMIENIEWSKI                                                10 listopada 2005
Apel do zainteresowanych odpowiedzialnych za grupy Odnowy w Duchu Świętym w Polsce

 
Zbliża się konferencja zorganizowana przez charyzmatycznych wyznawców Jezusa Chrystusa. Czas i miejsce – to weekend 11-12 listopada 2005 r. w Warszawie. Organizatorem zaś jest zbór Spichlerz. Informację o tym znaleźć można w wielu miejscach. Ja akurat przez przypadek trafiłem na nią na stronie internetowej o adresie ekumenizm.pl. Ten przypadek stał się katalizatorem: przypomniał mi umacniające się coraz bardziej w różnych środowiskach specyficzne podejście do ekumenizmu. Na czym ono polega? Na uporczywym zamykaniu oczu na to, że nie każde nasze spotkanie z ludźmi wierzącymi w Jezusa inaczej niż my jest spotkaniem ekumenicznym:

– że czasem takie spotkanie bywa wręcz spotkaniem antyekumenicznym, prowadzącym do rozłamu, a więc do zaprzeczenia idei ekumenizmu;

– że takie rozłamy boleśnie dotykają różnych środowisk katolickich, nie wyłączając środowiska Odnowy charyzmatycznej;

– że nie są to tylko teoretyczne rozważania, ale także praktyczne problemy odejść z Kościoła, z którymi Odnowa w Duchu Świętym styka się na co dzień.

Hasło prawdziwego ekumenizmu: „mówmy więcej o tym, co nas łączy, niż o tym, co nas dzieli” jest słuszne. Jednak niekiedy stopniowo zamieniło się nam ono w hasło: „wyznawajmy pozytywne strony międzywyznaniowej rzeczywistości, a może wtedy rzeczywistość dostosuje się do naszych ekumenicznych marzeń”.

a. Kiedyś byli katolikami, dziś mówią o maryjnym okultyzmie

Warto rzucić okiem na „ekumeniczną” historię zboru Spichlerz. U jego źródeł stoi grupa katolickiej Odnowy w Duchu Świętym z Warszawy, prowadzona niegdyś przez studenta teologii katolickiej, a nawet kandydata do święceń kapłańskich. Dziś – już jako pastor Andrzej – człowiek ten prowadzi wspólnotę, która tymczasem przekształciła się w zbór Chrześcijan Wiary Ewangelicznej.

Jak doszło do tej przemiany? Kościół Spichlerz tak informuje o drogach chrześcijańskiego wzrostu swojego pastora:

„Służbę dla Boga zaczynał jako katolik, szukając realizacji powołania w klasztorach i seminarium. Po skończeniu biblistyki w Warszawie miał przyjąć święcenia kapłańskie w Kościele greckokatolickim na Ukrainie. Ale podczas usługiwania we wspólnotach Odnowy w Duchu Świętym odkrył realność i moc Jezusa zmartwychwstałego. Podczas jego usługi dokonywało się wiele uzdrowień, nawróceń, uwolnień z nałogów etc. To spotkało się z sprzeciwem hierarchii Kościoła katolickiego”.

Konsekwencji tej sytuacji nietrudno się domyślić: „Duch Święty wyprowadził pastora Andrzeja z organizacji rzymskokatolickiej i powołał do niesienia Ewangelii poza tym systemem”. Ten właśnie zbór jest organizatorem konferencji o nadziei, jaką dla Europy jest Jezus. I robi to z rozmachem: jak dowiadujemy się z zaproszenia, konferencja odbędzie się w warszawskiej sali Centrum WSBiA mogącej pomieścić 2 500 osób.

O stanowisku Spichlerza wobec Kościoła katolickiego można dowiedzieć się z niezwykle pouczającego świadectwa człowieka, który jeszcze w zeszłym roku był duszpasterzem katolickiej Odnowy w Duchu Świętym diecezji zielonogórsko-gorzowskiej, i to duszpasterzem niepoślednim. Był tam osobą numer jeden w katolickiej Odnowie charyzmatycznej. Dziś jest gorliwym apostołem antykatolickiej nauki, między innymi w Spichlerzu. Świadectwo, o jakim mowa, zostało wygłoszone w minionym roku na spotkaniu organizowanym przez Spichlerz, w obecności pastora Andrzeja oraz kilkunastu osób z grupy Odnowy charyzmatycznej z Żar. Nie popełniamy tu niedyskrecji: świadectwo zostało opublikowane[1], a pastor Andrzej zachęcał do upowszechnienia jego treści. To bardzo pouczający tekst, zwłaszcza w obszernych częściach odnoszących się do nauczania o katolicyzmie.

Były duszpasterz, Jarosław B., mówi: „chowałem Najświętszy Sakrament, bo czułem, że wtedy jest większa moc”. Przyznaje się też do szacunku wobec Najświętszego Sakramentu: „szanowałem – i dlatego go nie wystawiałem”.

Najbardziej interesujący wątek dotyczy takich specyficznie katolickich praktyk, jak nabożeństwa maryjne. „Były naciski, aby wchodzić w kulty – wtedy w moim życiu osobistym zaczęły się problemy”, a były to problemy z grzechem. Co to były za kulty? Może voodoo albo szamanizm? Nie, były to takie nabożeństwa, jak nowenna lub różaniec. Kulty te powodowały nie tylko depresję, ale także hamowały przebudzenie wiary: „moje osobiste problemy się zwiększały, w miarę jak uprawiałem kulty”. Nawet kiedy rozpoczynało się przebudzenie wiary w kolejnym miejscu pracy i „były uzdrowienia i uwolnienia”, to jednak „kiedy wprowadzano kulty”, wtedy „wszystko zaczęło wracać”. Najlepszym dowodem jest historia pewnej kobiety, która cierpiała na depresję przez wiele lat. Nikt jej nie mógł pomóc. Do czasu – depresja bowiem minęła, kiedy kobieta ta zdjęła szkaplerz. W ten sposób została uwolniona od „związującej modlitwy do Maryi”. Podobnie stało się, kiedy autor świadectwa odrzucił „kulty maryjne”: problemy z grzechem minęły w jednym momencie i Jezus go uwolnił. Jest to zresztą, zdaniem autora świadectwa, problem ogólniejszy: „wiele osób, które żyje w kultach maryjnych, żyje w depresji, w melancholii i w grzechach”, bo „problem jest w okultyzmie”, a „demony chcą, abyśmy do Ewangelii Jezusa Chrystusa coś dodali”.

b. Postekumeniczna jedność

Jarosław B. spotkał kiedyś innego duszpasterza, który w poszukiwaniu prawdy przewinął się przez wiele kościołów i zborów zielonoświątkowych, ale okazało się, że w Polsce znalazł tylko jeden przebudzony kościół: był to Spichlerz w Warszawie. Mając zaś doświadczenie, jak wygląda sytuacja w Watykanie („tam ludzie nie znają Jezusa”), przyłączył się do Spichlerza. To także nie jest niedyskrecja: obaj duszpasterze dzielili się swoją duchową drogą z czytelnikami czasopisma „Newsweek”[2] w tekście ilustrowanym ich zdjęciami.

Jarosław radzi, jak rozmawiać z katolikami, aby uwalniać ich z okultystycznych praktyk katolickich: „trzeba pokazywać sprzeczności w dogmatyce Kościoła rzymskokatolickiego”, „trzeba wziąć Katechizm Kościoła i pokazywać, że on sam w sobie jest sprzeczny”. Natomiast nie można rozmawiać zbyt otwarcie na początku, gdyż „katolik się wystraszy”; „należy mówić ostrożnie”, aby katolik się nie zorientował, że ostatecznym efektem rozmowy ma być uwolnienie od katolicyzmu. Pastor Andrzej zachęcał byłego duszpasterza Odnowy, aby „pytać o rady, jak rozmawiać z katolikami”. Zachęceni obecni pytali więc: „jak im tłumaczyć, jak z nimi rozmawiać?”. A duszpasterz chętnie takich rad udzielał: przestrzegał, że wiele katolickich modlitw do świętych trafia do demonów. Ale nie każdemu katolikowi można o tym od razu jasno powiedzieć. Udział w maryjnych kultach to „demoniczna sprawa”, ale „trzeba być ostrożnym w mówieniu o tym”, dlatego „na początku trzeba nawiązywać relacje miłości i przyjaźni”.

Czy są to działania wymierzone w jedność Kościoła? Okazuje się, że wcale nie. Wręcz przeciwnie: w oczach organizatorów warszawskiego spotkania to właśnie jest prawdziwy ekumenizm! Na drodze do jedności w Chrystusie stoi po prostu katolicka wiara taka, jak ją przeżywają polscy katolicy. Są oni zwykle związani demonicznym duchem religii, zwanym także po prostu „duchem religijnym”. Chodzi tu o demona, który skłania ludzi do praktyk religijnych, które w Spichlerzu ocenia się jako szkodliwe: „wierzę – mówił Jarosław B. – że Kościół powstanie w Polsce, że duch religii zostanie złamany”. Na razie zaś, aby przyspieszyć tę chwilę, w czasie rozmowy z katolikiem należy „łamać demony religii nad tym człowiekiem”. Wtedy zaś można mieć nadzieję, że „przyjdzie niesamowite przebudzenie w Kościele katolickim”, i to „jeszcze za naszego pokolenia przyjdzie takie przebudzenie, że wszystkie kościoły się zjednoczą”.

c. Co my na to?

My, ludzie katolickiej Odnowy charyzmatycznej, chcielibyśmy zjednać sobie wszystkich. Z tego powodu niełatwo przechodzą nam przez gardło słowa trudnej prawdy. Wolimy mówić o ekumenizmie, czyli o samych pozytywnych stronach kontaktów międzywyznaniowych, w jakich uczestniczą nasze grupy Odnowy. To prawda, że takie kontakty dominują. Ale niestety nie są jedyne. Prawda o kontaktach z chrześcijanami wierzącymi inaczej niż katolicy to także prawda o antyekumeizmie. Tyle że mówienie o tym jest nieprzyjemne. Można się komuś narazić. Dlatego na początku działalności kolejnej byłej grupy katolickiej myślimy: to mała grupa, zapewne z czasem problem sam się rozwiąże. Poza tym: czy to nasza sprawa? Skoro odeszli z Kościoła, to już nie są Odnową, ale byłą Odnową, więc to chyba nie do nas należy…

To prawda, że początki bywają skromne. Spichlerz w Warszawie też zaczynał skromnie. Potem działalność wspólnoty wciągnęła ludzi zaangażowanych w Odnowę charyzmatyczną w odległych miejscach, na przykład w diecezji zielonogórsko-gorzowskiej. Od niedawna są już we Wrocławiu. Dziś wynajmują na swoje spotkanie salę na 2 500 miejsc. I mają plany na przyszłość. Słowami pastora Andrzeja: „trzeba się zatroszczyć, aby to świadectwo nie zaginęło: trzeba je wziąć do wszystkich zborów”, „trzeba je rozpowszechniać”.

Może warto stawiać sobie co pewien czas parę duszpasterskich pytań:

– Jakie mogą być konsekwencje spotkań ze zborem otwarcie antykatolickim, nastawionym na „ratowanie” ludzi przez wyciąganie ich z Kościoła katolickiego?

– Kto ponosi moralną odpowiedzialność za owe odejścia? Czy nie ci, którzy promują rozmaite spotkania w swej istocie antyekumeniczne, bo prowadzące do rozpadu jedności chrześcijan?

– Co właściwie jest celem Odnowy charyzmatycznej: nagromadzenie duchowych przeżyć, nawet kosztem zasilania szeregów Kościołowi nieprzyjaznych, czy raczej przebudzenie wiary w samym Kościele?

Ks. Andrzej Siemieniewski