piątek, 12 października 2012

DUCHOWY FAST-FOOD


http://www.semestr.pl/2,2621.html 


Kilka lat temu nikomu nie znana firma oferowała osobom w wieku studenckim z całej Polski podejrzanie tani wyjazd w Bieszczady. Z samej Bydgoszczy pojechało ponad 20 osób. Część z nich zniknęła bez śladu. Przed wyjazdem młodzi ludzie pytali rodziców o rynkową cenę nerek i innych organów, co jednak nie zaniepokoiło dostatecznie ich rodzin. Policja podejrzewa, że zostali uprowadzeni za granicę przez handlarzy organami występujących pod postacią sekty religijnej. Co się z nimi stało i czy w ogóle żyją – nie wiadomo.

KAŻDY MA PRAWO WIERZYĆ…
Media nagłaśniają najczęściej właśnie takie przejawy działalności sekt – najbardziej efektowne, tajemnicze lub krwawe. Kreują wyobrażenia o nich rodem z „Z archiwum X”.
Tymczasem główne niebezpieczeństwo polega na powszechności występowania zjawiska sekt. W samej tylko Polsce grup o charakterze destrukcyjnym jest kilkaset, co oznacza, że w orbicie ich wpływów znajduje się co najmniej kilka tysięcy osób. Wciąż powstają nowe, stare zmieniają nazwy, lokalizacje siedzib, sposób działania.
Czy sekty w ogóle stanowią problem? W opinii wielu osób, zwłaszcza tych uważających się za tolerancyjnych, w ogóle nie ma czegoś takiego jak sekta. „Każdy ma prawo wierzyć w to, co chce”.
Owszem, Konstytucja RP gwarantuje nam wolność sumienia i wyznania (art. 53), ale z każdego prawa należy korzystać rozważnie. Problem tkwi w mnogości działających w Polsce kościołów i związków wyznaniowych. Oficjalnie zarejestrowanych jest ich około 160. Oprócz różnych odłamów kościołów protestanckich działają jednak grupy niezwykle niebezpieczne, niszczące osobowości członków i bezwzględnie ich wykorzystujące.


WALKA O „RZĄD DUSZ”?
Sekta to bowiem nie – jak się często uważa – każdy nowy ruch religijny, nieuznawany przez żadne z wyznań o długiej tradycji (czyli w Polsce: katolicyzm, prawosławie, starsze wyznania protestanckie, islam i judaizm). Za sektę uznawane są grupy, które naruszają prawa człowieka, a ich wpływ na członków, sympatyków, rodziny i społeczeństwo ma charakter destrukcyjny.
Istnieją różne sekty. Wiele posługuje się zniekształconą nauką chrześcijańską – niektóre to grupy, które odłączyły się od Kościoła katolickiego lub odwołują się do wielkich religii Wschodu, mając jednak niewiele wspólnego z prawdziwym buddyzmem czy hinduizmem. Najczęściej są to ruchy powstałe już w XX wieku i nieuznawane na Dalekim Wschodzie. Typowo polskie są natomiast sekty neopogańskie, odwołujące się do kultów bogów słowiańskich lub germańskich. Rozgłos zyskują co jakiś czas sekty wiążące swoje wierzenia z przybyszami z kosmosu, ale najsłynniejsze są jednak chyba satanistyczne. Istnieją też dziesiątki innych, odwołujących się do różnych, dawnych i nowszych, wierzeń i tradycji.
Walka z sektami to nie walka o „rząd dusz”, tylko próba opanowania poważnego zagrożenia, z którego zdają sobie sprawę również władze państwowe.


ODCZUWASZ GŁÓD DUCHOWY?
Dominikanin, o. Tomasz Franc, kieruje Dominikańskim Ośrodkiem Informacji o Nowych Ruchach Religijnych i Sektach. Problemem sekt zajmuje się od wielu lat. O jego obecności w mediach mówi: „Zainteresowanie mediów w jakimś stopniu służy ostrzeganiu przed grupami o charakterze destrukcyjnym, ale równocześnie szkodzi. Wypacza bowiem obraz takich grup – podkreśla sensację, usypia natomiast na psychomanipulację, która zmierza do uzyskania kontroli nad człowiekiem wciąganym do sekty i zazwyczaj odbywa się po cichu”.
Wiele osób, słysząc o psychomanipulacji, może stwierdzić, że przecież nie da się zdrowego psychicznie, inteligentnego człowieka aż do tego stopnia omamić. Jednak sekty w procesie werbunku używają różnorodnych metod, dostosowując je do osobowości i potrzeb osoby werbowanej. Odczuwasz głód duchowy? My żyjemy duchowością. Chcesz być radykalnym chrześcijaninem? To my żyjemy jak pierwsi chrześcijanie. Jesteś muzykiem? W naszym kościele rozwiniesz swój talent na chwałę Bożą.


KAŻDY JEST PODATNY
Ojciec Tomasz nie pozostawia złudzeń: „Na psychomanipulację podatny jest każdy, gdyż każdy ma jakieś niezrealizowane, często nawet nieuświadomione potrzeby. Sekty w procesie werbunku świadomie rozbudzają te potrzeby i oferują ich zaspokojenie, jednocześnie uzależniając”.
Stereotypem jest, że do sekt trafiają głównie ludzie chorzy lub słabi psychicznie, za wszelką cenę szukający bliskości. Sekty stawiają nie na ilość, ale na jakość. Zaskakująco dużo wśród członków grup destrukcyjnych jest osób o silnych, dynamicznych osobowościach. „Wśród osób angażujących się w działalność grup o charakterze destrukcyjnym jest wielu idealistów i altruistów, pragnących służyć ludzkości. Innych przyciągają pseudomistyczne doznania, pozornie, w formie „duchowego fast-foodu” zaspokajające głód duchowy” – mówi o. Franc.


BOMBARDOWANIE MIŁOŚCIĄ
Werbownicy sekt to nie magicy; po jednej rozmowie nie zostaniecie zahipnotyzowani i przemocą wciągnięci do sekty. Katalog ich metod jest obszerny, ale najpopularniejszych sposobów jest kilka. Najpierw zostaniecie zaproszeni na interesujący wykład, później na dwudniową sesję… Stopniowo będą prosić was o poświęcenie coraz większej ilości czasu. Jest to technika „stopy w drzwiach”. Najszerzej znana jest chyba metoda „bombardowania miłością”, stosowana wobec osób słabych i zagubionych. Osobę taką otacza się ogromną troską, zainteresowaniem i współczuciem, aby wciągnąć do grupy i odizolować od wrogiego rzekomo otoczenia.
Sekty stosują różnego typu kamuflaż, dlatego szukają nowych członków także na pielgrzymkach, festiwalach chrześcijańskich czy wśród studentów związanych z duszpasterstwami akademickimi.


RAZEM UWIELBIAMY JEZUSA
„Z początku mówią: ‘Nieważne, jak wierzysz, ważne, że razem uwielbiamy Jezusa’. Jest to mechanizm rozmycia różnic dla stworzenia poczucia jedności. Potem grupa zaczyna stopniowo podsuwać werbowanemu wątpliwości co do własnej wiary. Podkreśla i wyolbrzymia zgorszenia w Kościele katolickim, proponuje czytać Biblię bardzo subiektywnie i interpretuje ją według doraźnych celów, bez zwracania uwagi na kontekst redakcyjny czy historyczny” – opisuje ten mechanizm werbunku o. Franc. „Jedna z polskich grup interpretowała przypowieść o siewcy nie jako metaforę siania słowa Bożego, ale pieniędzy (dla grupy, rzecz jasna)”.
Skuteczności tej metody sprzyja niski poziom wiedzy religijnej wielu Polaków przy jednoczesnym wysokim poziomie emocjonalnego zaangażowania w wiarę. Sekty kamuflują się też w postaci stowarzyszeń działających na rzecz ekologii, dialogu międzykulturowego, „urzeczywistniania wartości uniwersalnych”, pokoju itp. Skłaniają do zaangażowania osoby, którym sprawy te leżą na sercu, a następnie niepostrzeżenie dokonują subtelnych manipulacji zmierzających do uzależnienia danej osoby od siebie i zmiany sposobu jej myślenia.


PRAWO JEST BEZRADNE
Jeśli sekty stanowią aż takie zagrożenie, jak się przed nimi bronić? Państwo nie może, rzecz jasna, po prostu zakazać nowym ruchom religijnym działalności – stanowiłoby to naruszenie jednego z podstawowych praw człowieka. Policja i sądy mogą wkroczyć do akcji w zasadzie tylko wtedy, gdy dochodzi do popełnienia przestępstwa lub gdy doszło do uprowadzenia osoby nieletniej. „Destrukcja to nie tylko przestępstwo – mówi o. Franc. – Destrukcja to również manipulacja. Osoba zmanipulowana nie jest w stanie przeciwstawić się liderowi grupy. Polskie prawo jest bezradne wobec zjawiska sekt – manipulację samą w sobie trudno udowodnić, nie jest ona zatem przestępstwem”.
Zjawisko sekt nie jest folklorem, domeną kolorowo ubranych ludzi palących kadzidełka. Guru wrocławskiej sekty „Antrovis”, wierzącej, że ze Ślęży zabierze ich statek kosmiczny, zniknął kilkanaście lat temu bez śladu. Jego wyznawcy twierdzą, że został teleportowany na Marsa. Brzmi to zabawnie, ale w rzeczywistości jest to tragedia – jego samego, jego rodziny i wszystkich, których omamił, ograbiając ich z majątku i niszcząc im psychikę.

Marek Misiak

JAK NIE DAĆ SIĘ ZWERBOWAĆ? – mówi o. Tomasz Franc
Po pierwsze, należy jak najszybciej zorientować się, z jaką grupą mamy do czynienia. Wiele grup twierdzi, że są tylko stowarzyszeniami, nienamawiającymi do zmiany wiary.
Po drugie, należy bardzo uważać na dostępne w prasie czy zwłaszcza na plakatach na wyższych uczelniach kursy samorozwoju, podejrzanie tanie kursy językowe czy terapie medycyny alternatywnej oraz terapie psychologiczne. Grupy destrukcyjne często traktują studentów jako grupę docelową. Native speakerzy na prowadzonych przez sekty kursach językowych są często misjonarzami danej grupy. Natomiast oszukańcze terapie psychologiczne, zamiast pomagać klientowi w usamodzielnieniu się, uzależniają od terapeuty, czyli w rzeczywistości lidera sekty.
Po trzecie, ważne są zdrowe, bliskie i ciepłe relacje z rodziną i przyjaciółmi i umiejętność uważnego słuchania i przyjmowania krytycznych uwag z ich strony, gdy sami jesteśmy zainteresowani jakąś grupą.
Po czwarte, bardzo istotny jest jasno określony światopogląd. Co to oznacza? Wiem, w co wierzę i dlaczego oraz jakimi wartościami kieruję się w życiu. Wtedy umiem świadomie odrzucać oferty ingerujące w moje doświadczenie wiary lub negujące je.
Po piąte, należy wyrabiać w sobie umiejętność krytycznego doboru informacji. W sytuacji kontaktu z nową grupą religijną oznacza to poznawanie grupy nie tylko na podstawie jej własnych materiałów i świadomość, że materiały te mogą kłamać lub przynajmniej nie podawać całej prawdy. Warto w tym miejscu wspomnieć, że dobrym miejscem do uzyskania takich informacji jest właśnie Dominikański Ośrodek Informacji o Nowych Ruchach Religijnych i Sektach. Ośrodek nie jest „centrum walki z herezją”. Jego celem w ogóle nie jest walka, lecz – jak wskazuje nazwa – informacja. Można tu uzyskać informacje na temat działających w Polsce i za granicą grup i zasięgnąć fachowej porady – psychologa, pedagoga, prawnika lub duszpasterza. Ośrodek pośredniczy też w kontaktach ze strażą miejską i policją. Każdy, kto ma poczucie, że on sam lub ktoś mu bliski wszedł w kontakt z grupą o niejasnych celach i strukturze, może zwrócić się do nas o pomoc.