piątek, 27 stycznia 2012

POSTEKUMENIZM W STYLU WARSZAWSKIM

Wpisany przez KS. ANDRZEJ SIEMIENIEWSKI                                                10 listopada 2005
Apel do zainteresowanych odpowiedzialnych za grupy Odnowy w Duchu Świętym w Polsce

 
Zbliża się konferencja zorganizowana przez charyzmatycznych wyznawców Jezusa Chrystusa. Czas i miejsce – to weekend 11-12 listopada 2005 r. w Warszawie. Organizatorem zaś jest zbór Spichlerz. Informację o tym znaleźć można w wielu miejscach. Ja akurat przez przypadek trafiłem na nią na stronie internetowej o adresie ekumenizm.pl. Ten przypadek stał się katalizatorem: przypomniał mi umacniające się coraz bardziej w różnych środowiskach specyficzne podejście do ekumenizmu. Na czym ono polega? Na uporczywym zamykaniu oczu na to, że nie każde nasze spotkanie z ludźmi wierzącymi w Jezusa inaczej niż my jest spotkaniem ekumenicznym:

– że czasem takie spotkanie bywa wręcz spotkaniem antyekumenicznym, prowadzącym do rozłamu, a więc do zaprzeczenia idei ekumenizmu;

– że takie rozłamy boleśnie dotykają różnych środowisk katolickich, nie wyłączając środowiska Odnowy charyzmatycznej;

– że nie są to tylko teoretyczne rozważania, ale także praktyczne problemy odejść z Kościoła, z którymi Odnowa w Duchu Świętym styka się na co dzień.

Hasło prawdziwego ekumenizmu: „mówmy więcej o tym, co nas łączy, niż o tym, co nas dzieli” jest słuszne. Jednak niekiedy stopniowo zamieniło się nam ono w hasło: „wyznawajmy pozytywne strony międzywyznaniowej rzeczywistości, a może wtedy rzeczywistość dostosuje się do naszych ekumenicznych marzeń”.

a. Kiedyś byli katolikami, dziś mówią o maryjnym okultyzmie

Warto rzucić okiem na „ekumeniczną” historię zboru Spichlerz. U jego źródeł stoi grupa katolickiej Odnowy w Duchu Świętym z Warszawy, prowadzona niegdyś przez studenta teologii katolickiej, a nawet kandydata do święceń kapłańskich. Dziś – już jako pastor Andrzej – człowiek ten prowadzi wspólnotę, która tymczasem przekształciła się w zbór Chrześcijan Wiary Ewangelicznej.

Jak doszło do tej przemiany? Kościół Spichlerz tak informuje o drogach chrześcijańskiego wzrostu swojego pastora:

„Służbę dla Boga zaczynał jako katolik, szukając realizacji powołania w klasztorach i seminarium. Po skończeniu biblistyki w Warszawie miał przyjąć święcenia kapłańskie w Kościele greckokatolickim na Ukrainie. Ale podczas usługiwania we wspólnotach Odnowy w Duchu Świętym odkrył realność i moc Jezusa zmartwychwstałego. Podczas jego usługi dokonywało się wiele uzdrowień, nawróceń, uwolnień z nałogów etc. To spotkało się z sprzeciwem hierarchii Kościoła katolickiego”.

Konsekwencji tej sytuacji nietrudno się domyślić: „Duch Święty wyprowadził pastora Andrzeja z organizacji rzymskokatolickiej i powołał do niesienia Ewangelii poza tym systemem”. Ten właśnie zbór jest organizatorem konferencji o nadziei, jaką dla Europy jest Jezus. I robi to z rozmachem: jak dowiadujemy się z zaproszenia, konferencja odbędzie się w warszawskiej sali Centrum WSBiA mogącej pomieścić 2 500 osób.

O stanowisku Spichlerza wobec Kościoła katolickiego można dowiedzieć się z niezwykle pouczającego świadectwa człowieka, który jeszcze w zeszłym roku był duszpasterzem katolickiej Odnowy w Duchu Świętym diecezji zielonogórsko-gorzowskiej, i to duszpasterzem niepoślednim. Był tam osobą numer jeden w katolickiej Odnowie charyzmatycznej. Dziś jest gorliwym apostołem antykatolickiej nauki, między innymi w Spichlerzu. Świadectwo, o jakim mowa, zostało wygłoszone w minionym roku na spotkaniu organizowanym przez Spichlerz, w obecności pastora Andrzeja oraz kilkunastu osób z grupy Odnowy charyzmatycznej z Żar. Nie popełniamy tu niedyskrecji: świadectwo zostało opublikowane[1], a pastor Andrzej zachęcał do upowszechnienia jego treści. To bardzo pouczający tekst, zwłaszcza w obszernych częściach odnoszących się do nauczania o katolicyzmie.

Były duszpasterz, Jarosław B., mówi: „chowałem Najświętszy Sakrament, bo czułem, że wtedy jest większa moc”. Przyznaje się też do szacunku wobec Najświętszego Sakramentu: „szanowałem – i dlatego go nie wystawiałem”.

Najbardziej interesujący wątek dotyczy takich specyficznie katolickich praktyk, jak nabożeństwa maryjne. „Były naciski, aby wchodzić w kulty – wtedy w moim życiu osobistym zaczęły się problemy”, a były to problemy z grzechem. Co to były za kulty? Może voodoo albo szamanizm? Nie, były to takie nabożeństwa, jak nowenna lub różaniec. Kulty te powodowały nie tylko depresję, ale także hamowały przebudzenie wiary: „moje osobiste problemy się zwiększały, w miarę jak uprawiałem kulty”. Nawet kiedy rozpoczynało się przebudzenie wiary w kolejnym miejscu pracy i „były uzdrowienia i uwolnienia”, to jednak „kiedy wprowadzano kulty”, wtedy „wszystko zaczęło wracać”. Najlepszym dowodem jest historia pewnej kobiety, która cierpiała na depresję przez wiele lat. Nikt jej nie mógł pomóc. Do czasu – depresja bowiem minęła, kiedy kobieta ta zdjęła szkaplerz. W ten sposób została uwolniona od „związującej modlitwy do Maryi”. Podobnie stało się, kiedy autor świadectwa odrzucił „kulty maryjne”: problemy z grzechem minęły w jednym momencie i Jezus go uwolnił. Jest to zresztą, zdaniem autora świadectwa, problem ogólniejszy: „wiele osób, które żyje w kultach maryjnych, żyje w depresji, w melancholii i w grzechach”, bo „problem jest w okultyzmie”, a „demony chcą, abyśmy do Ewangelii Jezusa Chrystusa coś dodali”.

b. Postekumeniczna jedność

Jarosław B. spotkał kiedyś innego duszpasterza, który w poszukiwaniu prawdy przewinął się przez wiele kościołów i zborów zielonoświątkowych, ale okazało się, że w Polsce znalazł tylko jeden przebudzony kościół: był to Spichlerz w Warszawie. Mając zaś doświadczenie, jak wygląda sytuacja w Watykanie („tam ludzie nie znają Jezusa”), przyłączył się do Spichlerza. To także nie jest niedyskrecja: obaj duszpasterze dzielili się swoją duchową drogą z czytelnikami czasopisma „Newsweek”[2] w tekście ilustrowanym ich zdjęciami.

Jarosław radzi, jak rozmawiać z katolikami, aby uwalniać ich z okultystycznych praktyk katolickich: „trzeba pokazywać sprzeczności w dogmatyce Kościoła rzymskokatolickiego”, „trzeba wziąć Katechizm Kościoła i pokazywać, że on sam w sobie jest sprzeczny”. Natomiast nie można rozmawiać zbyt otwarcie na początku, gdyż „katolik się wystraszy”; „należy mówić ostrożnie”, aby katolik się nie zorientował, że ostatecznym efektem rozmowy ma być uwolnienie od katolicyzmu. Pastor Andrzej zachęcał byłego duszpasterza Odnowy, aby „pytać o rady, jak rozmawiać z katolikami”. Zachęceni obecni pytali więc: „jak im tłumaczyć, jak z nimi rozmawiać?”. A duszpasterz chętnie takich rad udzielał: przestrzegał, że wiele katolickich modlitw do świętych trafia do demonów. Ale nie każdemu katolikowi można o tym od razu jasno powiedzieć. Udział w maryjnych kultach to „demoniczna sprawa”, ale „trzeba być ostrożnym w mówieniu o tym”, dlatego „na początku trzeba nawiązywać relacje miłości i przyjaźni”.

Czy są to działania wymierzone w jedność Kościoła? Okazuje się, że wcale nie. Wręcz przeciwnie: w oczach organizatorów warszawskiego spotkania to właśnie jest prawdziwy ekumenizm! Na drodze do jedności w Chrystusie stoi po prostu katolicka wiara taka, jak ją przeżywają polscy katolicy. Są oni zwykle związani demonicznym duchem religii, zwanym także po prostu „duchem religijnym”. Chodzi tu o demona, który skłania ludzi do praktyk religijnych, które w Spichlerzu ocenia się jako szkodliwe: „wierzę – mówił Jarosław B. – że Kościół powstanie w Polsce, że duch religii zostanie złamany”. Na razie zaś, aby przyspieszyć tę chwilę, w czasie rozmowy z katolikiem należy „łamać demony religii nad tym człowiekiem”. Wtedy zaś można mieć nadzieję, że „przyjdzie niesamowite przebudzenie w Kościele katolickim”, i to „jeszcze za naszego pokolenia przyjdzie takie przebudzenie, że wszystkie kościoły się zjednoczą”.

c. Co my na to?

My, ludzie katolickiej Odnowy charyzmatycznej, chcielibyśmy zjednać sobie wszystkich. Z tego powodu niełatwo przechodzą nam przez gardło słowa trudnej prawdy. Wolimy mówić o ekumenizmie, czyli o samych pozytywnych stronach kontaktów międzywyznaniowych, w jakich uczestniczą nasze grupy Odnowy. To prawda, że takie kontakty dominują. Ale niestety nie są jedyne. Prawda o kontaktach z chrześcijanami wierzącymi inaczej niż katolicy to także prawda o antyekumeizmie. Tyle że mówienie o tym jest nieprzyjemne. Można się komuś narazić. Dlatego na początku działalności kolejnej byłej grupy katolickiej myślimy: to mała grupa, zapewne z czasem problem sam się rozwiąże. Poza tym: czy to nasza sprawa? Skoro odeszli z Kościoła, to już nie są Odnową, ale byłą Odnową, więc to chyba nie do nas należy…

To prawda, że początki bywają skromne. Spichlerz w Warszawie też zaczynał skromnie. Potem działalność wspólnoty wciągnęła ludzi zaangażowanych w Odnowę charyzmatyczną w odległych miejscach, na przykład w diecezji zielonogórsko-gorzowskiej. Od niedawna są już we Wrocławiu. Dziś wynajmują na swoje spotkanie salę na 2 500 miejsc. I mają plany na przyszłość. Słowami pastora Andrzeja: „trzeba się zatroszczyć, aby to świadectwo nie zaginęło: trzeba je wziąć do wszystkich zborów”, „trzeba je rozpowszechniać”.

Może warto stawiać sobie co pewien czas parę duszpasterskich pytań:

– Jakie mogą być konsekwencje spotkań ze zborem otwarcie antykatolickim, nastawionym na „ratowanie” ludzi przez wyciąganie ich z Kościoła katolickiego?

– Kto ponosi moralną odpowiedzialność za owe odejścia? Czy nie ci, którzy promują rozmaite spotkania w swej istocie antyekumeniczne, bo prowadzące do rozpadu jedności chrześcijan?

– Co właściwie jest celem Odnowy charyzmatycznej: nagromadzenie duchowych przeżyć, nawet kosztem zasilania szeregów Kościołowi nieprzyjaznych, czy raczej przebudzenie wiary w samym Kościele?

Ks. Andrzej Siemieniewski

Rozłam we wspólnocie


"List otwarty do wszystkich wspólnot i grup modlitewnych"


Piszemy to ku przestrodze, byście wyciągnęli dla siebie wnioski z tego, co nas spotkało. Dzisiaj widzimy jak ważna jest jedność z innymi grupami modlitewnymi, aby uniknąć różnych niebezpieczeństw.

Wszystko zaczęło się w końcu 1996 roku. W dobrej wierze zaprosiliśmy do naszej wspólnoty A.S. pochodzącego z Ukrainy, studenta wydziału teologii ATK. Zafascynował on swoim niecodziennym świadectwem i barwnym prowadzeniem katechez liczne grono, choć już wtedy część osób odczuwało niepokój z nim związany.
Mimo to przewodniczył modlitwom i bardzo często prowadził nauczania. Jeszcze wtedy poddawał się rozeznaniu, jednak z biegiem czasu przejął inicjatywę prowadzenia spotkań do tego stopnia, że przestał się liczyć z głosem innych i negował polecenia opiekuna duchowego ks. M.
Od początku byliśmy właściwie grupą modlitewną. Z chwilą pojawienia się A.,różnorodność wcześniejszych form modlitwy praktycznie znikła na rzecz spontanicznie odmawianych dziękczynień i uwielbień.

Modlitwa taka budzi silne emocje, tym bardziej jeśli przeplatana jest wyraźnie dominującym głosem prowadzącego. U niektórych uczestników widać było prawie całkowite oderwanie się od rzeczywistości.
W trakcie tych modlitw wiele osób doznawało spoczynku w Duchu.

Posługa A. tym charyzmatem polegała na dmuchaniu, krzyczeniu i tym podobnych praktykach. Charyzmat ten rozeznano później negatywnie.

Na spotkaniach A. wielokrotnie dokonywał (wspólnie z dowolnymi osobami) egzorcyzmów. Zachęcał do tego wszystkich uczestników.
Głoszone przez niego proroctwa również nie były rozeznawane.

Patrząc na osobę A. wyraźnie widać w jego postępowaniu pewną konsekwencję. Przede wszystkim w kurczowym trzymaniu się Kościoła Katolickiego. Związek ten nie wynika bynajmniej z umiłowania naszego Kościoła.

A. wielokrotnie już był wydalany z wielu wspólnot. O braku szczerego przywiązania świadczy również fakt, który pod znakiem zapytania stawia jego prawdomówność. Podczas jednej z rozmów A. z ks. moderatorem padło pytanie:
Czy A. prowadzi spotkania w domach, podczas których dokonuje obrzędu łamania chleba? Odpowiedź z jego strony była kategorycznie przecząca.
Wiemy jednakże z innego źródła (osoby uczestniczącej w tym), że A. dopuścił się takiego czynu.
Kiedy indziej sam twierdził iż u siebie, na Ukrainie, we wspólnocie robią to często.

Jesienią `97 A. został wydalony z naszej wspólnoty. Bezwzględny zakaz ks. Proboszcza, dotyczący jego wszelkiej działalności na polu religijnym jest ignorowany. Spotkania A. z osobami uzależnionymi od niego przeniosły się do domów prywatnych. W między czasię wyszło na jaw, że jest on aktywnym członkiem [...] (Kościół Chrześcijański w Warszawie).
Grupa prowadzona przez A. składa się w większości z młodych dziewczyn.
Głoszą oni, że wszyscy jesteśmy bez grzechu i już święci, odrzucają cierpienie, jako drogę do zbawienia i łaskę od Boga, nie akceptują istnienia Czyśćca, negują autorytet całej hierarchii kościelnej upatrując w tym zniewolenie demoniczne, odrzucają nauki Ojców Kościoła, uznają swój wybrańczy charakter.
Swoimi naukami, jak większość sekt, pociągają ludzi o słabym charakterze, znikomej wiedzy religijnej, neofitów, osoby poranione lub zbuntowane. Dostrzeżone owoce ich działania wśród nas to: jedna z osób poprosiła oficjalnie o ekskomunikę; młodzież przygotowująca się do Bierzmowania, a będąca pod ich wpływem, zaniedbała spotkania formacyjne;
widoczny jest proces odchodzenia od kościoła części osób; w kilku przypadkach nastąpiło rozbicie relacji rodzinnych; zmniejsza się możliwość konstruktywnego dialogu z Kościołem; osoby uczestniczące w tych spotkaniach przyznają się, iż ich stan duchowy i psychiczny uzależniony jest od uczestnictwa w intensywnej modlitwie.

Nie chcemy analizować tego, kto ponosi za to odpowiedzialność. Na pewno ujawniły się tu nasze liczne słabości. Pragniemy jednak przedstawić kilka faktów, aby wzmóc naszą czujność co do działania tej i podobnych osób w ramach Odnowy czy innych grup naszego Kościoła o potrzebie takiego ostrzeżenia świadczy fragment Drugiego Listu Św. Pawła do Tymoteusza, który otworzył nam się podczas modlitwy o rozeznanie napisania tego listu:
"Będą okazywać pozór pobożności, ale wyrzekną się jej mocy. I od takich stroń. Z takich bowiem są ci, co wślizgują się do domów i przeciągają na swoją stronę kobietki obciążone grzechami, powodowane pożądaniami różnego rodzaju, takie, co to zawsze się uczą, a nigdy nie mogą dojść do poznania prawdy. Jak Jannes i Jambres wystąpili przeciw Mojżeszowi, tak też i przeciwstawiają się prawdzie, ludzie o spaczonym umyśle, którzy nie zdali egzaminu z wiary.
Ale dalszego postępu nie osiągną: bo ich bezmyślność będzie jawna dla wszystkich, jak i tamtych jawna się stała./2Tm 3:5-9/

Tekst publikujemy dzięki życzliwości periodyku "Ku wspólnocie"

czwartek, 26 stycznia 2012

EUGENIKA

PO OBEJRZENIU TEGO MATERIAŁU ZMODYFIKOWAŁO SIĘ PO RAZ KOLEJNY MOJE WYOBRAŻENIE O AMERYCE

środa, 25 stycznia 2012

Chrystologia


                   CHRYSTOLOGIA    


                                             kliknij na link aby otworzyć PDF

MORTALIUM ANIMOS

PIUS XI
ENCYKLIKA
MORTALIUM ANIMOS

Do Czcigodnych Braci Patriarchów, Prymasów, Arcybiskupów, Biskupów i innych Arcypasterzy, którzy żyją w zgodzie i łączności ze Stolicą Apostolską, O POPIERANIU PRAWDZIWEJ JEDNOŚCI RELIGII.
Czcigodni Bracia,
pozdrowienie Wam i błogosławieństwo Apostolskie!
Dusz ludzkich może nigdy jeszcze nie przenikało tak silne pragnienie wzmocnienia i spożytkowania ku dobru wspólnemu społeczeństwa ludzkiego tych węzłów braterstwa, które nas z powodu jednego i tego samego pochodzenia i tej samej natury jak najściślej łącza, jak to, które zauważyć możemy właśnie w naszych czasach. Ponieważ narody nie mogą jeszcze w całej pełni cieszyć się dobrodziejstwami pokoju, ponieważ, przeciwnie, tu i tam odżywają dawne i powstają nowe waśnie, powodujące powstania i wojny domowe, ponieważ nadto nie udaje się rozwiązać całego szeregu spraw spornych, dotyczących spokoju i dobrobytu narodów, o ile, ci, w których ręku spoczywa kierownictwo i ster państwa, nie poświęcają się zgodnie temu zadaniu, łatwo zrozumieć - tym bardziej, skoro nie ma różnicy zdań co do jedności rodzaju ludzkiego - dlaczego tak wiele ludzi pragnie, by w imię tego braterstwa, które obejmuje wszystkich, rozmaite narody coraz to ściślej się zespoliły.

Coś całkiem podobnego pragną pewne koła wytworzyć w zakresie porządku, ustanowionego przez Chrystusa Pana Nowym Testamentem. Wychodzą z założenia, dla nich nie ulegającego wątpliwości, że bardzo rzadko tylko znajdzie się człowiek, któryby nie miał w sobie uczucia religijnego, widocznie żywią nadzieję, że mimo wszystkie różnice zapatrywań religijnych, nie trudno będzie, by ludzie przez wyznawanie nie których zasad wiary, jako pewnego rodzaju wspólnej podstawy życia religijnego w braterstwie się zjednali. W tym celu urządzają, zjazdy, zebrania i odczyty z nieprzeciętnym udziałem słuchaczy i zapraszają na nie dla omówienia tej sprawy wszystkich, bez różnicy, pogan wszystkich odcieni, jak i chrześcijan, ba, nawet tych, którzy - niestety - odpadli od Chrystusa, lub też uporczywie przeciwstawiają się Jego Boskiej naturze i posłannictwu. Katolicy nie mogą żadnym paktowaniem pochwalić takich usiłowań, ponieważ one polegają na błędnym zapatrywaniu, że wszystkie religie są mniej lub więcej dobre i chwalebne, o ile, że one w równy sposób, chociaż w różnej formie, ujawniają i wyrażają nasz przyrodzony zmysł, który nas pociąga do Boga i do wiernego uznania Jego panowania. Wyznawcy tej idei nie tylko są w błędzie i łudzą się, lecz odstępują również od prawdziwej wiary, wypaczając jej pojęcie i wpadając krok po kroku w naturalizm i ateizm. Z tego jasno wynika, że od religii przez Boga nam objawionej, odstępuje zupełnie ten, ktokolwiek podobne idee i usiłowania popiera.

Nie którzy tym łatwiej dają się uwieść złudnym pozorom słuszności, gdy chodzi o popieranie jedności wszystkich chrześcijan. Czyż nie jest rzeczą słuszną - wciąż się to powtarza, - ba - nawet obowiązkiem, by wszyscy, którzy wyznają imię Chrystusa, zaprzestali wzajemnych oskarżeń i raz przecież połączyli się we wspólnej miłości? Gdyż, któżby się ośmielił powiedzieć, że miłuje Chrystusa, jeśli wedle sił swoich nie stara się urzeczywistnić życzenia Chrystusa, który prosi Ojca, by Jego uczniowie byli "jedno" ("unum")?(1). A czyż ten sam Chrystus nie chciał, by Jego uczniów poznawano po tym, że się wzajemnie miłują i aby tym różnili się od innych: "In hoc cognoscent omnes, quia discipuli mei estis, si dilectionem habueritis ad invicem" (Po tym poznają wszyscy, że jesteście moimi uczniami, jeżeli będziecie się wzajemnie miłowali")?(2). "Oby - tak dodają - wszyscy chrześcijanie byli "jednio"! Mieliby przecież większą możność przeciwstawiać się zarazie bezbożności, która z dnia na dzień coraz to bardziej się rozprzestrzenia i coraz to szersze zatacza kręgi i gotowa obezwładnić Ewangelię". W ten i podobny sposób rozwodzą się ci, których nazywają wszechchrześcijanami (panchristiani). A nie chodzi tu tylko o niezliczone i odosobnione grupy. Przeciwnie, powstały całe związki i rozgałęzione stowarzyszenia, którymi zazwyczaj kierują niekatolicy, chociaż różne wiary wyznający. Poczynania te ożywione są takim zapałem, że zyskują niejednokrotnie licznych zwolenników i pod swym sztandarem zgrupowały nawet potężny zastęp katolików, których zwabiła nadzieja unii, pojednania chrześcijaństwa, co przecież zgodne jest z życzeniem Świętej Matki, Kościoła, który wszak niczego bardziej nie pragnie, jak tego, by odwołać swe zbłąkane dzieci i sprowadzić je z powrotem do swego grona. W tych nęcących i zwodniczych słowach tkwi jednak złowrogi błąd, który głęboko rozsadza fundamenty wiary katolickiej.

Ponieważ więc sumienie Naszego Urzędu Apostolskiego każe Nam nie dopuścić do tego, by owczarnia Pana uległa zgubnym złudzeniom, odwołujemy się do Waszej gorliwości, Czcigodni Bracia, byście nie omieszkali zwrócić baczną uwagę na to zło, ufamy bowiem, że przy pomocy słów i listów każdego z Was łatwiej do wiernego ludu dotrą i zrozumiane będą te zasady i rozważania, które wnet wyłuszczamy. Tak więc katolicy dowiedzą się, co mają sądzić i jak się mają zachować wobec poczynań, zmierzających ku temu, by wszystkich, którzy mienią się chrześcijanami, w jakikolwiek sposób zespolić w jedną całość.

Bóg, Stwórca wszystkiego, powołał nas do życia w tym celu, byśmy Go poznali i umiłowali Go. Nasz Stwórca ma więc wszelkie prawo do tego, byśmy Mu służyli. Otóż Bóg, kieruje człowiekiem, mógł był poprzestać na przepisach prawa naturalnego, które w sercu człowieka, stwarzając go, wypisał, i mógł był dalszy rozwój tego prawa uregulować zwykły Opatrznością. Zamiast tego, wolał On dać przepisy, byśmy ich słuchali w ciągu wieków, mianowicie od początków rodzaju ludzkiego, aż do przyjścia i nauczania Jezusa Chrystusa, sam nauczył człowieka przykazań, które naturę, obdarzony rozumem, obowiązują wobec Niego - Stwórcy: "Multifariam multisque modis olim Deus loquens patribus in Prophetis, novissime, diebus istis locutus est nobis in Filio" (Kilkakrotnie i w rozmaity sposób przemawiał Bóg niegdyś do Ojców przez Proroków, a ostatnio w tych dniach przemawiał do nos przez Syna)(3).

Z tego wynika, że żadna religia nie może być prawdziwa, prócz tej, która polega na objawionych słowach Boga. To objawie nie, które rozpoczęło się z początkiem rodzaju ludzkiego i kontynuowało się w Starym Testamencie, Jezus Chrystus sam w Nowym Testamencie ukończył, to poręcza historia - rzeczą dla każdego jasna jest, że jest obowiązkiem człowieka bezwarunkowo wierzyć w objawienie Boga i słuchać Jego przykazań bez zastrzeżeń: byśmy jednak na chwałę Boga i dla naszego zbawienia mogli obie te rzeczy słusznie wypełnić, Jednorodzony Syn Boga ustanowił na ziemi swój Kościół. A więc sądzimy, że ci, którzy mienią się chrześcijanami, nie mogą nie wierzyć, że Chrystus ustanowił Kościół i to jedyny. Gdy jednak dalej pytamy się, jakiego rodzaju ten Kościół z woli swego Założyciela ma być, nie wszyscy są jednego zdania. Wielu np. jest zdania, że Kościół Chrystusa nie musi być widomy) przynajmniej o tyle, że nie musi występować w formie jednego ciała wiernych, wyznających jedną i tę samą naukę i pozostających pod jednym nauczycielem i jednym kierownikiem. A pod widomym Kościołem nie rozumieją niczego innego, jak tylko fakt związku, złożonego z rozmaitych chrześcijańskich wspólnot, choćby te wspólnoty wyznawały różne, albo wzajemnie zwalczające się nauki. Ale Chrystus ustanowił swój Kościół jako społeczność, z istoty swej na zewnątrz widomą, aby pod kierownictwem jednej głowy(4), przez nauczanie żywym słowem(5), i przez udzielanie Sakramentów, tych źródeł łask niebieskich(6), kontynuowała w przyszłości dzieło odkupienia ludzkości. Dlatego to porównywał go z państwem(7), z domem(8), z owczarnią(9), z trzodą(10). Ten tak cudownie ustanowiony Kościół nie mógł po śmierci swego Założyciela i Apostołów, tych pierwszych pionierów swego rozpowszechnienia, upaść lub być obalonym, boć przecie Jego zadaniem było, wszystkich ludzi, bez różnicy czasu i przestrzeni doprowadzić do zbawienia: "Euntes ergo docete omnes gentes" ("Idźcie przeto i nauczajcie wszystkie narody")(11). Czyż więc Kościołowi w jego ciągłym, nieprzerwanym wypełnianiu swego przeznaczenia może zabraknąć skutecznej siły, skoro go przecież sam Chrystus wciąż wspomaga, On, który uroczyście przyobiecał: "Ecce vobiscum sum omnibus diebus, usque ad consumationem saeculi" ("Oto jestem z wami po wszystkie dni, aż do końca świata")?(12). Nie może więc być inaczej, jak tylko, że Kościół Chrystusa nie tylko dzisiaj ale i po wsze czasy, istnieje, lecz musi być z konieczności ten sam, jak był za czasów Apostołów, chyba, że ktoś powiedziałby - co nie daj Boże - że! Chrystus Pan nie sprostał swym zamiarom, lub też, że pomylił się wówczas, gdy zapewniał, że bramy piekieł nigdy go nie zwyciężą(13).

W tym miejscu należy objaśnić i usunąć błędne zapatrywania, na których wspiera się cała podstawa tych spraw i to różnorodne wspólne dążenie niekatolików ku zjednoczeniu chrześcijańskich Kościołów, o czym była mowa. Inicjatorzy tej idei prawie wciąż przytaczają słowa Chrystusa: "Ut omnes unum sint... Fiet unum ovile et unus pastor" (Aby wszyscy byli jedno... Jedna niech będzie owczarnia i jeden pasterz)(14), ale w ten sposób, jakby te słowa wyrażały "życzenie i prośbę, które mają się dopiero spełnić. Są bowiem zdania, że jedność wiary i kierownictwa - co jest znamieniem prawdziwego i jednego Kościoła Chrystusa - nigdy poprzednio nie istniała i dzisiaj także nie istnieje. Może to według ich zdania być wprawdzie życzeniem, które może też kiedyś wspólną wolą wiernych się urzeczywistnić, lecz tymczasem - tak sądzą - jest to tylko pięknem marzeniem. Mówią też, że Kościół sam przez się, już ze względu na swą naturę rozpada się na części, tj. składa się z wielu odrębnych kościołów, czy też odrębnych wspólnot, które wprawdzie w kilku zasadniczych punktach nauki są, zgodne, ale w innych punktach się różnią. Istnieją one według ich zdania na równych prawach. Kościół - tak sądzą - co najwyżej tylko w okresie od czasów apostolskich aż do soborów powszechnych był jeden jedyny i zgodny. Mówią, że należy więc dawne sprawy sporne i różnice zdań, które po dziś dzień są kością niezgody wśród rodzin chrześcijańskich, pozostawić na boku, z innych zaś nauk ulepić i przedłożyć wspólna regułę wiary, której wyznawanie zbratałoby wszystkich i przez co wszyscy czuliby się braćmi. Rozmaite zaś Kościoły i wspólnoty po połączeniu się w ogólny związek miałyby możność przeciwstawić się poważnie i skutecznie naporowi niewiary. Oto, Czcigodni Bracia, ich wspólne zapatrywania. Są zresztą i tacy, którzy oczywiście przyznają, że protestantyzm zbyt nieopatrznie odrzucił nie które istotne artykuły wiary i nie które na wskroś możliwe do przyjęcia i cenne obrządki zewnętrznego kultu, przy których natomiast Kościół katolicki jeszcze trwa. Dodają jednak zaraz, że i ten Kościół działając nieprawnie, skaził pierwotna, wiarę chrześcijańską: dołączył bowiem nie które artykuły, których Ewangelia nie zna, a które jej nawet wręcz się sprzeciwiają. Do nich zaliczają na sam przód naukę o Prymacie, jurysdykcji przyznanej Piotrowi i Jego następcom na Stolicy Rzymskiej. Niektórzy z nich, chociaż nieliczni, chcą w prawdzie przyznać Biskupowi Rzymskiemu albo pierwszeństwo honorowe, albo jurysdykcje, albo też w ogóle jakąś władzę, która jednak wyprowadzają nie z prawa Boskiego, lecz nie jako z woli wiernych. Inni znowu zgodziliby się nawet, by Papież przewodniczył ich, co prawda, nieco niesamowitym, zjazdom. Jeżeli zresztą spotkać można wielu niekatolików, którzy w pięknych słowach głoszą braterską wspólność w Chrystusie, to przecież nie ma ani jednego, któremu przez myśl by przeszło poddać się posłusznie w nauce i kierownictwie Namiestnikowi Jezusa Chrystusa. W międzyczasie oświadczają, że chcą wprawdzie rokować z Kościołem Rzymskim, lecz z zastrzeżeniem równości wzajemnych praw, to znaczy jako równouprawnieni. Gdyby jednak mogli rokować, to bez wątpienia w rokowaniach dążyliby do takiej umowy, która umożliwiłaby im trwanie przy tych zapatrywaniach z powodu których błąkają się jeszcze ciągle poza jedyną owczarnią Chrystusa.

W tych warunkach oczywiście ani Stolica Apostolska nie może uczestniczyć w ich zjazdach, ani też wolno wiernym zabierać głosu lub wspomagać podobne poczynania. Gdyby to uczynili, przywiązaliby wagę do fałszywej religii chrześcijańskiej, różniącej się całkowicie od jedynego Kościoła Chrystusa. Czyż możemy pozwolić na to - a byłoby to, rzeczą niesłuszną i niesprawiedliwą, by prawda, a mianowicie prawda przez Boga objawiona, stała się przedmiotem układów? Chodzi tu o ochronę objawionej prawdy. Jezus Chrystus wysłał swych Apostołów na cały świat, by wszystkim narodom głosili radosną wieść, i chciał, by ich uprzednio dla uniknięcia wszelkiego błędu, Duch Święty wtajemniczył w całą prawdę(15). Czy nauka Apostołów zupełnie zginęła, lub też kiedykolwiek została przyćmiona w Kościele, którym rządzi i którego chroni sam Bóg? Jeśli jednak nasz Zbawiciel wyraźnie ustanowił, by Jego Ewangelia głoszona była nie tylko za czasów Apostolskich, ale i w przyszłych czasach, czyżby treść wiary mogła z biegiem stuleci ukształtować się tak mglisto i nie pewnie, że dzisiaj ścierpieć by trzeba było nawet sprzeczne ze sobą zapatrywania? Gdyby się tak rzecz miała, to trzeba by również powiedzieć, że stąpienie Ducha Świętego na Apostołów i ciągłe przebywanie tegoż Ducha św. w Kościele, ba - nawet, że nauka samego Jezusa Chrystusa od wielu stuleci zatraciła zupełnie swa skuteczność i swą wartość. Takie twierdzenie byłoby bluźnierstwem.

W rzeczywistości Jednorodzony Syn Boga polecił swym Apostołom, by nauczali wszystkich ludzi, po wtóre wszystkich ludzi zobowiązał, by z wiarą przyjmowali to wszystko, co im podane będzie "a testibus praecrdinatis a Deo" (Przez świadków cci Boga wyznaczonych)(16), a rozkaz swój przypieczętował słowami: "Qui crediderit et baptizatus fuerit, salvus erit, qui vere non crediderit, condemnabitur" (Kto uwierzy i da się ochrzcić, zbawion będzie, kto jednak nie uwierzy, będzie potępion)(17). Oba te rozkazy Chrystusa, rozkaz nauczania i rozkaz wierzenia, które musza być wypełnione dla zbawienia wiecznego, byłyby niezrozumiałe, gdyby Kościół nie wykładał tej nauki w całości i jasno i gdyby nie był wolny od wszelkiego błędu. W tym błądzą i ci, którzy sądzą, iż dobro wiary znajduje się wprawdzie na ziemi, lecz, że trzeba go poszukiwać z takim wysiłkiem wśród tak głębokich badań i rozstrzasań, iż dla odszukania i spożytkowania go nie wystarczy wiek ludzki. Jak gdyby Miłosierny Bóg przemawiał był przez Proroków i przez Swego Syna Jedynego po to, aby tylko niewielu i to w latach podeszłych mogło przyswoić sobie przekazane objawienia, a nie po to raczej, by przedłożyć obowiązującą naukę wiary i obyczajów, którą człowiek przez całe swe życie ma się kierować.

Zdawać by się mogło, że wszechchrześcijanie (panchristiani), dążąc ku połączeniu wszystkich Kościołów, zmierzają ku wzniosłemu celowi, jakim jest pomnażanie miłości wśród wszystkich chrześcijan. Jakżeż jednak byłoby rzeczą możliwą, by po zniszczeniu wiary zakwitła miłość. Wszyscy przecież wiemy, że właśnie Jan, Apostoł miłości, który zdaje się, że w swej Ewangelii odsłonił tajemnice Najświętszego Serca Jezusowego, a który uczniom swym zwykł był wpajać nowe przykazanie: "Miłujcie się nawzajem", że właśnie on ostro zabronił utrzymywać stosunki z tymi, którzy by nie wyznawali wiary Chrystusa w całości i bez uszczerbku: "Si quis venit ad vos et hanc doctrinam non affert, nolite recipere eum in domum, nec Ave ei dixeritis" Jeśli do was przyjdzie ktoś i nie wniesie z sobą tej nauki, nie przypuśćcie go do domu i nie powiedźcie: bądź pozdrowiony)(18). Ponieważ więc miłość wspiera się na fundamencie nietkniętej i prawdziwej wiary, przeto wiec uczniowie Chrystusa muszą być przede wszystkim spojeni "węzłami jedności wiary. Jakżeż można sobie wyobrazić chrześcijański "związek", w którym członkowie, nawet wówczas, gdy chodzi o wiarę, mogliby zachować własne zdanie, choćby ono sprzeciwiało się zdaniu innych? Jakżeż ci, którzy są przeciwnego zdania, mogliby należeć do jednego i tego samego związku wiernych? Jakżeż np. należeć by mogli do niego ci, którzy temu przeczą? Albo ci, którzy hierarchię kościelna biskupów, księży i ich pomocników uważają jako przez Boga ustanowioną i ci, którzy twierdzą, że wprowadzono ją stopniowo, odpowiednio do potrzeb czasu i miejsca? Jakżeż ci, którzy w Najświętszym Sakramencie Ołtarza z powodu cudownego przeistoczenia chleba i wina w tzw. transsubstancji, czczą Chrystusa, jako prawdziwie obecnego, i ci, według zdania których Chrystus obecny jest tylko przez wiarę, lub też przez znak i siłę Sakramentu? Jakżeż ci, którzy w Eucharystii uznają istotę Ofiary i Sakramentu i ci, którzy Ją za nic innego nie uważają, jak tylko za wspomnienie Ostatniej Wieczerzy, lub też uroczystość ku jej pamięci? Jakżeż ci, którzy za rzecz słuszną i zbawienną uważają, kornie zwracać się do Świętych, panujących z Chrystusem, zwłaszcza do Bogarodzicy Maryi, oraz czczą ich obrazy i ci, którzy przeczą, by kult ten byt dozwolony, jakoby ubliżał on czci Jezusa Chrystusa "jedynego pośrednika miedzy Bogiem a ludźmi"(19). Nie wiemy, jaka droga wiedzie z takiej różnorodności zdań do jedności Kościoła, ponieważ Kościół może przecież wywodzić się tylko z jednej nauki chrześcijańskiej wiary. Wiemy jednak jak tam łatwo dochodzić można do zaniedbania religii, lub do indyferentyzmu, lub też do modernizmu, której ubolewania godne ofiary nie uważają prawdy dogmatycznej za absolutną, lecz za relatywną, tzn. za zmienną według rozmaitych miejscowych i czasowych potrzeb, jakoby ona nie stanowiła treści niezmiennego objawienia, lecz przystosowywała się do życia ludzkiego. Co się zaś tyczy artykułów wiary, to bezwarunkowo nie dozwolona jest różnica, która chciano zaprowadzić między tzw. zasadniczymi a nie zasadniczymi punktami wiary, jak gdyby pierwsze z nich musiały być uznane przez wszystkich, natomiast te drugie mogłyby pozostać do swobodnego uznania wiernych. Nadnaturalna cnota wiary ma swą przyczynę formalną w autorytecie objawiającego Boga i nie dopuszcza podobnej różnicy. Dlatego wszyscy prawdziwi chrześcijanie równie wierzą w tajemnicę Przenajświętszej Trójcy, jak i w Niepokalanie Poczęcie Bogarodzicy, i z równą wiarą odnoszą się do Wcielenia Chrystusa, jak do nieomylności Papieża Rzymskiego, tak jak ją Sobór Watykański określił. Czyż wiara ich w te przytoczone artykuły wiary ma być mniej silną i pewną dlatego, że Kościół jeden z tych artykułów w tym, inny zaś w owym, może niedawnym czasie uroczystym dekretem ostatecznie określił? Czyż Bóg ich wszystkich nie objawił? Chociaż urząd nauczycielski Kościoła - który według planu Boga ustanowiony został na ziemi w tym celu, by prawdy objawione utrzymane były po wsze czasy nieskażone i łatwo, a pewnie przedostawały się do wiadomości ludzi - wykonywany jest dzień w dzień przez Papieża i przez pozostających z Nim w styczności biskupów, to jednak zdaniem tego urzędu jest celowo przystępować w uroczystej formie i w uroczystym dekrecie do określenia pewnych artykułów, jeśli wyniknie konieczność skuteczniejszego przeciwstawienia się błędom i atakom innowierców, lub też, gdy chodzi o to, by w jaśniejszy i głębiej ujęty sposób wpoić wiernym pewne punkty nauki świętej. To nadzwyczajne wykonywanie urzędu nauczycielskiego nie oznacza jednak, by wprowadzano jakąś nowość. Przez to nie wprowadza się też niczego nowego do tej ilości prawd, które zawarte są domniemanie przynajmniej, w skarbie Objawienia, przekazanym Kościołowi przez Boga. Przez to wyjaśnia się tylko prawdy, które dotąd mogły w oczach wielu uchodzić za mgliste, lub też stwierdza się prawdy wiary, którym uprzednio ten, czy ów przeoczył.

Jasną rzeczą więc jest, Czcigodni Bracia, dlaczego Stolica Apostolska swym wiernym nigdy nie pozwalała, by brali udział w zjazdach niekatolickich. Pracy nad jednością chrześcijan nie wolno popierać inaczej, jak tylko działaniem w tym duchu, by odszczepieńcy powrócili na łono jedynego, prawdziwego Kościoła Chrystusowego, od którego kiedyś, niestety, odpadli. Powtarzamy, by powrócili do jednego Kościoła Chrystusa, który jest wszystkim widomy i po wsze czasy, z woli Swego Założyciela, pozostanie takim, jakim go On dla zbawienia wszystkich ludzi ustanowił. Mistyczna Oblubienica Chrystusa przez całe wieki pozostała bez zmazy i nigdy też zmazy doznać nie może. Daje już o tym świadectwo Cyprian: "Oblubienica Chrystusa - pisze on - nigdy nie może być pozbawiona czci. Jest ona nieskalana i czysta. Zna tylko jedno ognisko, świętość tylko jednej komnaty przechowuje w czystości"(20). I ten święty świadek słusznie się dziwił, jak ktoś wierzyć może, "że ta jedność, której fundamentem jest niezmienność Boga, której spoistość poręczona jest tajemnicą niebios, mogłaby być w Kościele zerwana i rozbita przez waśń poróżnionych ludzi"(21). Skoro to mistyczne ciało Chrystusa, Kościół, jedno jest,(22) spojone i złączone jak ciało fizyczne, bardzo niedorzecznym człowiekiem okazałby się ten, kto by chciał twierdzić, że ciało mistyczne Chrystusa może się składać z odrębnych, od siebie oddzielonych członków. Kto więc nie jest z Kościołem złączony, ten nie może być Jego członkiem i nie ma łączności z głową.- Chrystusem. W tym jednym Kościele Chrystusa jest i pozostanie tylko ten, kto uznaje autorytet i władzę Piotra i jego prawnych następców, słuchając i przyjmując ją. Czyż Rzymskiemu Papieżowi, najwyższemu Pasterzowi dusz, nie podporządkowali się przodkowie tych, którzy zaplątali się w błędne nauki Focjusza i tzw. reformatorów? Synowie opuścili - niestety - dom ojcowski, lecz dom się nie rozpadł i nie zginął, gdyż w nieustannej pomocy Boga ma swą ostoję. Niechajże powrócą do wspólnego Ojca, który ich przyjmie z całą miłością, nie pomnąc na krzywdy, jakie wyrządzili poprzednio Stolicy Apostolskiej. Jeśli, jak to wciąż powtarzają, pragną z Nami i z naszymi się połączyć, dlaczegoż nie powracają jak najśpieszniej do Kościoła, "tej Matki i Mistrzyni wszystkich wierzących w Chrystusa?"(23). Niechaj usłyszą, co mówi Laktancjusz: "Tylko... katolicki Kościół - wola on - przestrzega prawdziwej wiary. On jest świątynią Boga. Kto do niego nie wstąpi, lub go opuszcza, ten zdała od nadziei życia i zbawienia"(24).

Do Stolicy Apostolskiej ustanowionej w tym mieście, którą Książęta Apostołów, Piotr i Paweł, krwią swą uświęcili, do Stolicy Apostolskiej, powiadamy, do korzenia i Matki Kościoła katolickiego niechaj zbliżą się synowie odłączeni, nie w tej myśli i nadziei, że Kościół Boga Żywego, ten filar i podpora prawdy"(25) poświęci czystość wiary i cierpieć będzie ich błędy, lecz po to, by oddać się w opiekę Jego urzędu nauczycielskiego i Jego kierownictwa. Oby Nam dane było to szczęście, którego nie doczekało się wielu z Naszych poprzedników, byśmy mogli z ojcowską miłością uściskać synów, nad których odłączeniem się z powodu nieszczęsnego rozbratu głęboko ubolewamy. Oby Bóg, nasz Zbawiciel, który chce, by wszyscy byli zbawieni i doszli do poznania prawdy"(26) nas wysłuchał, tak, jak Go gorąco błagamy, by zechciał w Swej dobroci przywołać wszystkich błądzących do jedności Kościoła. W tej ważnej i doniosłej sprawie prosimy o wstawiennictwo Najświętszej Dziewicy Maryi, Matki Łaski Bożej, Zwyciężczyni wszystkich herezji i Wspomożenia Wiernych i wzywamy wszystkich chrześcijan, by się do Niej modlili, aby Ona przez swe wstawiennictwo dała Nam doczekać się jak najprędzej tego upragnionego dnia, w którym ludzie pójdą za głosem Jej Boskiego Syna i "zachowają jedność ducha węzłem pokoju"(27).

Wiecie, Czcigodni Bracia, jak bardzo tego pragniemy i niechaj się o tym Nasi synowie dowiedzą, nie tylko katolicy, lecz także ci, co się od Nas odłączyli. Jeśli w kornej modlitwie błagać będą o światło Nieba, to z pewnością poznają jedyny prawdziwy Kościół Jezusa Chrystusa i wstąpią do Niego, łącząc się z Nami w doskonałej miłości. W tej nadziei na znak łaski Bożej i w dowód Naszej ojcowskiej przychylności udzielamy Wam, Czcigodni Bracia, Waszemu duchowieństwu i ludowi z serca Naszego błogosławieństwa Apostolskiego.

Dan w Rzymie, u św. Piotra, 6 stycznia, w uroczystość Zjawienia się Pana Naszego, Jezusa Chrystusa, w roku 1928, w szóstym roku Naszego Pontyfikatu.

PIUS PP. XI







--------------------------------------------------------------------------------

Przypisy:

1. Jan. 17, 21.
2. Jan. 13, 35.
3. Hbr. 1,1 nast.
4. Mat. 16, 18 nast. Łuk. 22, 32. Jan. 21, 15 - 17
5. Mk. 16,15
6. Jan. 3, 3, 6, 48 - 59, 20, 22 cfr. Mat. 18. 16.
7. Mat. 13.
8. Cf. Mat. 16,18.
9. Jan 21, 15 - 17.
10. Jan 21, 15 - 17.
11. Mat. 28, 19.
12. Mat. 28, 20.
13. Mat. 16, 18.
14. Jan. 17, 21, 10, 16.
15. Jan. 16, 13.
16. Dz. 10, 41.
17. Mark. 16, 16.
18. II Jan. 10.
19. Cf. 1 Tym. 2, 3.
20. De cath. Ecclesić unitate 6.
21. Ibidem.
22. 1 Kor. 12, 12.
23. Conc. Lateran. IV, c. 5.
24. Divin. Instit. 4, 30, 11 - 12.
25. I Tym. 3,15.
26. I Tym. 2,4
27. Ef. 4, 3.

SEKTY W EUROPIE

SEKTY W EUROPIE
O. prof. Stanisław Celestyn Napiórkowski OFMConv

Sekty są grupami czy ruchami religijnymi, które wyodrębniły się z jakiejś religii, kościoła lub większych wspólnot religijnych. Ponieważ nazwa ma sens pejoratywny, zastępuje się ją innymi określeniami: "kulty", "nowe ruchy religijne", "nowe grupy religijne", "nowe religie młodzieżowe" i "denominacje", co zaciera ostrość znaczeniową. W historii zmieniało się rozumienie "sekty", która nie zawsze miała sens religijny. Do charakterystycznych cech sekty zalicza się następujące:
-odłączenie się od jakiejś religii, Kościoła czy większej wspólnoty religijnej (zdarza się także poza chrześcijaństwem),
-przypisywanie wyłącznie sobie prawdy i środków zbawienia (ekskluzywizm) oraz łączący się z tym izolacjonizm i antyekumeniczność, czym różnią się od Kościołów wolnych,
-przyznawanie przywódcy wybitnej roli doktrynalnej i administracyjnej,
-przyjmowanie dodatkowego objawienia związanego najczęściej z osobą założyciela lub przywódcy
-proste i pewne odpowiedzi na ważne pytania człowieka
Dynamiczny rozwój sekt występuje przy końcu stuleci, tym bardziej tysiącleci. W ostatnim dwudziestoleciu w poszczególnych krajach europejskich pojawiło po kilkadziesiąt, a nawet powyżej stu nowych sekt (kultów, grup religijnych...) Pod względem formalnym i treściowym (teologicznym, socjologicznym, psychologicznym geograficznym, historycznym, etnicznym, rasowym) istnieje wiele typów sekt. Są na ogół odpowiedzią na doktrynalne, moralne czy prawne niewłaściwości w macierzystym Kościele (religii, większej wspólnocie religijnej):
Odwołujące się do korzeni, np. w średniowieczu waldensi, a później "apostolskie wspólnoty", liczne od XIX w. w anglikanizmie i protestantyzmie kontynentalnym; na ogół uznają siebie za Kościół ostateczny, czyli odnowiony Kościół pierwotnego chrześcijaństwa; na ok. 900.000 członków ok. połowa żyje w Niemczech - Kościół(y) Chrystusa (ok.2 mln.); Wspólnoty Apostolskie (Wspólnoty Katolickoapostolskie - w wielu krajach; ponad 300 wspólnot w północnych Niemczech; - Kościół Nowoapostolski - w świecie ok. 2.000.000, w Europie ok. 470.000 w tym, w Niemczech ok. 400.000; Wolne Wspólnoty Apostolskie, zwł. w Niemczech, Holandii i Szwajcarii).
Fundamentalistyczne, które przyjmują zasadę dosłownego rozumienia ksiąg świętych (Biblii, Koranu), np. liczne formy badaczy Pisma Świętego (Badacze Pisma Świętego, Wolni Badacze Pisma Świętego, Polscy Badacze Pisma Świętego, Chrześcijańscy Badacze Pisma Świętego, Świecki Ruch Misyjny "Epifania"; fundamentaliści islamscy sięgają po przemoc, by prawo państwowe opierało się na prawie Koranu; Świadkowie Jehowy łączą funda fundamentalistyczny biblicyzm z oficjalną i zmieniającą się interpretacją Biblii narzuconą przez centralę w Brooklynie.
Apokaliptyczne, które rychły koniec świata czynią głównym tematem swego zwiastowania, np. Adwentyści Dnia Siódmego (od W. Millera +1849) wraz z kilkudziesięcioma mniejszymi wspólnotami adwentystycznymi liczą w świecie ok. 4 mln., w Niemczech ok. 40.000, w Polsce ok. 9.000. Wyrosła z chrześcijaństwa, ale nie chrześcijańska (odrzuca naukę o Trójcy Świętej i bóstwie Chrystusa) sekta Świadków Jehowy, która za swoim drugim (po Charles Taze Russellu +1916) założycielu, Jozefie Franklinie Ruthefordzie (1942) głosi rychły Armagedon, czyli wielką walkę w niebie miedzy siłami dobra i zła, po którym nastąpi tysiącletnie królowanie 144.000 wybranych Świadków Jehowy.
Odwołujące się do nowych objawień. Mormoni, czyli Kościół Jezusa Chrystusa Świętych Dni Ostatnich, zał. przez Josepha Smitha (1805-1844) w USA odwołują się do tzw. Księgi Mormona, która zawiera wiele nauk sprzecznych z Biblią w nauce o Bogu (politeizm), człowieku (poligamia, millenaryzm) i Kościele (Chrystus założył Kościół przez Smitha). Świetna organizacja misyjna i efektywna działalność ekonomiczna (np. hotel Mariott w Warszawie) zyskują licznych zwolenników również w Europie, ok. 4.000.000.
Odwołujące się do własnej misji prorockiej i mesjańskiej lub boskiego wcielenia. Ruch Graala (Gralsbewegung), nie chrześcijańska sekta gnostycko-synkretystyczna głosi wielostopniowe emanacje Boga. Założyciel, O.E. Bernhardt (1875-1941) podawał się za dawcę nowego objawienia i wcielenie bóstwa. Ruch Moona, został tak nazwany od założyciela San Myung Moona, Koreańczyka, który w książce Zasady boże (1957) ogłosił się drugim Mesjaszem. Zwolennicy muszą porzucić własne rodziny, bezwzględnie słuchać, pracować dla ruchu i apostołować. Elementy biblijne zostały zmieszane z elementami religii azjatyckiej. Bóg jest nieosobową mocą, odkupienie przez Chrystusa było niedoskonałe, uzupełniają je doskonały Adam, czyli Moon, i jego przyjaciółka, doskonała Ewa. Korea jest ziemią świętą. Krzyż symbolizuje klęskę, a Ruch Moona jest drogą sukcesu. Rozwija się zwłaszcza w Korei, Japonii, USA i Europie Zachodniej (ponad 2.000.000). Różne nazwy: Święta i Spirytystyczna Wspólnota na Rzecz Zjednoczenia Całego Chrześcijaństwa, Wspólnota Ducha Świętego na Rzecz Zjednoczenia Całego Chrześcijaństwa, Ruch Zjednoczenia, Kościół Zjednoczenia).
Gnostyckie, ezoteryczne, antropozoficzne i okultystyczne. Wyjątkowy dynamizm wykazuje ruch Nowa Era (Epoka) - New Age, powstały w 60 latach w USA (głowni twórcy: Marily Freguson, Fritjof Capra, Stanisław Grof, Ken Wilber, Gregory Bateson, Georg Trevelyan), łączy elementy okultyzmu, spirytyzmu, teozofii, satanizmu, wschodnich medytacji, mistyczno-magicznej duchowości szamańskiej w połączeniu z hasłami humanitaryzmu, harmonii, miłości, naukowości, ekologii, ekumenizmu i nowoczesności. W Niemczech Zachodnich i Anglii w 1992 roku 18% ogółu sprzedawanych książek było spod znaku New Age. - Zachodni Zakon Sufi, związany z New Age, z centrala w Suresness (Francja), opiera się na pełnych ezoteryzmu pismach Pir-O-Murshid Hazrat Ynayat Khana (+1927). - Subud, ezoteryczny ruch tradycji islamskiej, działający na Zachodzie od 1957 roku.
Tzw. Religie Młodzieżowe (Jugendreligionen), zwane Sektami Młodzieżowymi, Kultami, Destruktywnymi kultami i Nowymi Organizacjami Młodzieżowymi, obejmują m.in. Kościół Scjentologii, założony przez Lafayette'a Ronalda Hubbardta w 1954 r. w USA. Głosi naukę o wiedzy, według której człowiek jest wiecznym i wszechpotężnym duchem, który musi wyzwolić się przez wiedzę; sam człowiek nie jest dla siebie przyczyną i celem. Kościół liczy w świecie ok. 20.000.000 (uczestnicy kursów). Rodzina Miłości (wcześniej Dzieci Boga), zwana tez Wspólnotą Niezależnych Chrześcijańskich Zgromadzeń Misyjnych "Rodzina", lub krótko Rodzina, założona w 1968 roku w USA przez baptystycznego pastora, Davida Berga, zwanego Mose David, w skrócie MO, bez systemu doktrynalnego, akceptuje naukę o czasach ostatecznych, rychłym przyjściu Antychrysta i Chrystusa; usługi seksualne jako "chwyt apostolski" i forma okazywania chrześcijańskiej miłości oraz nieposyłanie dzieci do szkół powoduje negatywne reakcje społeczne wobec jej apokaliptycznych i ekskluzywnych komun. Liczy ponad 70.000. Międzynarodowe Towarzystwo Świadomości Kriszny (lub Ruch Kriszny), założone w 1966 roku w USA przez Abhay Choran De, znanego jako Abhay Caranarawinda Bhaktivedanta Swami Prabhupada (1896-1977). Wskazuje drogę do szczęścia (wyrwanie się z cyklu reinkarnacji oraz osiągniecie wyższej świadomości) poprzez śpiewanie mantry, dietę wegetariańską, powstrzymywanie się od narkotyków i używek, praktykowanie medytacji... Medytacja Transcendentalna z Wiedzą o Twórczej Inteligencji, założona przez byłego mnicha hinduskiego z Indii, Maharishi Mahesh Yogi, obejmuje ok. 200 różnych organizacji szerzących nauki Yogi. Opierając się przede wszystkim na wedach, innych tekstach hinduistycznych, jako główna za główną praktykę uznał medytację, w celu napełnienia się "Świadomością kosmiczną" i wtopienia w boskość, oraz mantry. Za naukę medytacji uiszcza się wysokie opłaty. Według TM żadna religia, również chrześcijaństwo, nie ma wartości, jeśli nie uprawia takiej medytacji. TM jest sekta religii hinduskich. Liczy w świecie ok. 2.000.000, w tym w Niemczech ponad 75.000.
Zmiany na Wschodzie spowodowane rozpadem Związku Radzieckiego i względna wolność spowodowały wielkie przebudzenie religijne na tych terenach. Nastąpiła inwazja rożnych wspólnot religijnych, również sekt z Zachodu, zwłaszcza USA i z Południa. To fenomen religijny olbrzymich rozmiarów, niemożliwy do ujęcia przez wiarygodne statystyki. Tradycyjne Kościoły zdecydowanie im ustępują, jeśli chodzi o skuteczność działania. rodzą się tez rodzime sekty, np. Powszechna Cerkiew Bogurodzicy (Wsielenskaja Cerkow Bożijej Materii), założona przez Joanna Bereslawkija (właściwie: W. Jakowlew), ur. w 1946 roku, głosi "trzecie przymierze" i sukcesję w duchu, powołuje się przy tym na otrzymane od Matki Boskiej objawienia ("Biała Ewangelia"); w nauczaniu i kulcie zerwał z chrześcijaństwem - w Kijowie Jurij Kriwogonow założył w 1990 roku Białe Bractwo, Jusmalos (ma znaczyć: Planetarny Logos Jezus Chrystus. Biblię (apokaliptyka) łączy z Bhagawadgitą i różnymi doktrynami mistycznymi; posługuje się przy tym terminologią naukową ("prorok" jest doktorem nauk technicznych). Swoją przyjaciółkę, Maryne Cwigun, przedstawia jako Królową Pokoju, Maryję, Dziewicę Chrystusa. Działa na Ukrainie i w Rosji.
W Polsce działa kilkaset nowych sekt i ruchów religijnych. Biuro Bezpieczeństwa Narodowego w Raporcie o stanie bezpieczeństwa państwa stwierdziło m.in., że niektóre z sekt przyczyniają się do powstania zagrożenia ładu i porządku publicznego. Jako najgroźniejsze wskazuje Kościół Zjednoczenia Moona, Kościół Scjentologiczny i Wspólnotę Niezależnych Zgromadzeń Misyjnych "Rodzina".

(KAI 1996.01.09, 26-27). Bank informacji: Centre d'information sur les nouvelles religions (CINR), 8010, rue Saint-Denis, Montreal (Quebec), Canada H@R 2Gl. Fax: (514) 382-7554; Cnter for Studies on New Religions (CESNUR), Via Bertola, 86, 10122 Torino, Italia.

poniedziałek, 23 stycznia 2012

Sekty i nowe ruchy religijne ...



                            kliknij na link aby otworzyć PDF


... "Nauczanie nowych ruchów religijnych w świetle katolickiej pneumatologii oznacza w pewnych wypadkach kontynuację starożytnych błędów teologicznych głoszonych przez arian, tropików czy macedonian. W innych wypadkach można mówić o grawitacji w kierunku poglądów głoszonych przez montanistów czy Joachima z Fiore. Można również mówić o renesansie gnostycznej pneumatologii w niektórych nowych ruchach religijnych. Wreszcie są i takie wspólnoty, które w pewien sposób eksponują działanie Ducha Świętego. Nie wnoszą one jednak nic nowego do pneumatologii, a nawet można by im zarzucić zawężanie zakresu działania Ducha Świętego." ....

... " Wspólnoty zielonoświątkowe podkreślają, że Kościół jest przede wszystkim społecznością Ducha Świętego i kładą akcent na charyzmatyczną strukturę Kościoła. Eklezjologia zielonoświątkowców przypomina poglądy Tertuliana po jego przejściu do montanistów, co miało miejsce w 207 roku.
Pod wpływem montanistów Tertulian w swoim nauczaniu zastąpił znaczenie widzialnego, hierarchicznie ukonstytuowanego Kościoła – podstawową rolą charyzmatycznej społeczności. Naturą Kościoła jest Duch i dlatego Kościół musi być czysty i nieskalany, złożony wyłącznie z duchowych ludzi. Nie ma więc w Kościele żadnej różnicy między klerem a laikatem, ponieważ władza należy do tych, którzy posiadają Ducha, a nie do biskupów jako takich[73]. Poglądy
Tertuliana z czasów, gdy należał do montanistów odżywają w eklezjologii zielonoświątkowców akcentującej charyzmatyczną strukturę Kościoła." ...

... " Pomimo że nowoapostolska eklezjologia zbliża się do katolickiej, to jednak pozostaje od niej oddalona, ponieważ przeczy sama sobie. Skoro Chrystus jest niewidzialną głową Kościoła i Duch Święty prowadzi Kościół, to trudno znaleźć przyczynę, z powodu której miała ustać działalność pierwotnego Kościoła i pełniona przez niego misja zbawienia – jak głosi Nowoapostolski Kościół. Prześladowania mogą utrudnić misję Kościoła, ale moce ludzkie nie są przecież potężniejsze od mocy Ducha Świętego. Chrystus zapowiadał prześladowania, ale dał równocześnie obietnicę: „Ty jesteś Piotr [czyli Skała], i na tej Skale zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne go nie przemogą” (Mt 16, 18). Bóg poprzez Ducha Świętego realizuje w Kościele zbawczą misję niezależnie od prześladowań czy tolerancji. Tymczasem z nowoapostolskiej eklezjologii wynika, że tolerancja religijna panująca w Wielkiej Brytanii umożliwiła Bogu urzeczywistnienie Jego planów polegających na ustanowieniu na nowo urzędu apostolskiego, a co za tym idzie, przywrócenie Kościoła będącego na nowo ustanowionym dziełem zbawienia Boga, a w duchowym sensie bezpośrednią kontynuację pierwotnego Kościoła apostolskiego.

Nauka o Kościele głoszona przez nowe ruchy religijne, w świetle katolickiej eklezjologii oscyluje pomiędzy eklezjologicznym doketyzmem, nestorianizmem i monofizytyzmem. Można spotkać również czysto socjologiczne podejście do rzeczywistości Kościoła. Nawet nowoapostolska eklezjologia, tak bardzo zbliżona do katolickiej, zawiera wewnętrzną sprzeczność, która polega
na tym, że Kościół założony przez Chrystusa i kierowany przez Ducha Świętego może przestać istnieć, aby następnie zaistnieć na nowo po wiekowej przerwie. Wewnętrzna sprzeczność nowoapostolskiej eklezjologii występuje w nauce o Kościele głoszonej przez inne nowe ruchy religijne. Nauka ta zawiera jawny lub ukryty schemat:
– prawdziwy Kościół,
– odstępstwo w wyniku którego powstał Kościół Katolicki,
– odrodzenie po wiekach pierwotnego Kościoła w nowym ruchu religijnym. " ...