czwartek, 9 lutego 2012

Lustrzane odbicie w Kościele Czyli skąd bierze się idea zborów komórkowych


Ostatnimi czasy miałem okazję słuchać pełnego entuzjazmu pastora, który twierdził, że ma sposób na szybki rozwój zborów ewangelikalnych w Polsce. Słyszałem jak „przekształcić” stare struktury i przemienić je na grupy komórkowe. Dowiedziałem się o trudnościach przy integrowaniu tych grup. Nadmienił, że widzi coraz mniejsze znaczenie we współpracy wewnątrz największej denominacji zielonoświątkowej w Polsce. Za chwilę jednak wspomniał o zachęcie ze strony duchownych, którzy tworzą ruch „miejskiego kościoła”, który poszukuje odnowy praktyk pierwotnego Zboru we wszystkich lokalnych manifestacjach powszechnego kościoła.

Zauważyłem w jego wywodzie równoczesne ponaglenie do „zmniejszenia” i „zwiększenia” zboru w którym jest pastorem. Z jednej strony chce go podzielić na przyjazne małe kawałki, jak i połączyć się z innymi zgromadzeniami chrześcijan.

Pastor o którym mówię byłby bardzo zagniewany i sprytnie by się z tego wywinął, gdybym stwierdził, że tym nowym usiłowaniom łatwo można by było przyszyć etykietkę „kościoła postmodernistycznego”. Jego zbór, jak i wiele innych, jest mikrokosmosem tego co dzieje się w strukturach światowego kościoła chrześcijańskiego w tych trudnych, a jednak ekscytujących czasach przejścia z modernizmu do postmodernizmu.

Kłótnie na temat starych hymnów z propagatorami współczesnych refrenów, decyzje rozbicia zborów na małe grupki wbrew zwolenników grup domowych. Tego rodzaju debaty wśród ugruntowanych kościołów nie są tylko rezultatem różnic preferencyjnych pomiędzy starszymi a młodszymi chrześcijanami; to są symptomy systematycznych zmian, które mają miejsce w formowaniu się kościoła Chrystusa na ziemi. Do czego to nas zaprowadzi?

Wydaje mi się, że struktura kościoła chrześcijańskiego odbija rzeczywistość polityczną świata. Nie sądzę, że tak się dzieje z tego powodu, że przywódcy chrześcijańscy są w stanie tylko naśladować świeckie autorytety; wierzę raczej, że obydwa czynniki poddane są meta paradygmatowi rządzącemu każdą epoką. Świat i Kościół zawsze splatały się gdzieś w podobne trądy. Aby się przekonać jak będzie wyglądał Kościół doby postmodernistycznej wystarczy przyjrzeć się zmianom na arenie politycznej i socjalnym przeobrażeniom różnych, świeckich organizacji.

Według moich luźnych poglądów, postmodernizm jest ostatnim z czterech kulturalno-intelektualnych okresów historii Zachodniej cywilizacji. Najwcześniejszym z nich był Klasycyzm. Po nim nastąpił Premodernizm ze swoim powolnym biegiem Średniowiecza. Za nim kroczył Modernizm aż do roku 2000. Nikt nie jest w stanie przewidzieć jak długo potrwa era Postmodernizmu.

Według tego schematu, Chrześcijaństwo narodziło się u szczytu Klasycyzmu, okresu dominacji cywilizacji greko-romańskiej. Imperium rzymskie było wysoce zbiurokratyzowane i scentralizowane. Czy widzimy, w tym okresie, odbicie formy imperium? Widzimy ogromne usiłowania ojców kościoła w tym kierunku. Jednak z powodu narastających prześladowań widzimy raczej trend ku decentralizacji. W tym okresie była to najlepsza rzecz jaka spotkała Kościół. Historycy obliczają, że Kościół wzrósł, biorąc pod uwagę pierwsze cztery stulecia, o około 40% w ciągu dziesięciu lat. Po upadku Rzymskiego Imperium, Kościół Chrześcijański był jedyną zachowaną instytucją, która była wystarczająco silna, by zjednoczyć zachodnią cywilizację. Zachód wkroczył w nową erę - Premodernizmu. Kościół dokonał centralizacji z siedzibą w Rzymie, stolicą upadłego imperium. Ta hierarchiczna organizacja była pewnego rodzaju anachronizmem. Wieki średnie poszły jeszcze dalej, było wiele twórczości, lecz mało uniformizacji w kościele, jak to było w zamiarze. Ruch monastyczny stworzył nową pod- kategorię chrześcijańskiej pobożności, która przyniosła jeszcze większe podziały w ciele Katolicyzmu rzymskiego. W tym okresie panował system feudalny i tenże system odzwierciedlał w swoich strukturach Kościół, mając luźną centralizację z wielką liczbą różnych przedstawicieli pełniących praktyczną rolę.

Renesans pchnął Europę w inną fazę poprzez swój „humanizm”. Jest to okres Modernizmu. Preferowaną, socjologiczną formą ery modernizmu był system państwa narodowego, bytu o silnych granicach i scentralizowanej sile. Nowe odgałęzienie Kościoła, czyli Protestantyzm, natychmiast zaczęło odzwierciedlać ten system swoimi państwowymi kościołami na Starym Kontynencie i swoimi denominacjami w Nowym Świecie. Były to mocno restrukturyzowane organizacje. Obywatel miał być posłuszny swojemu monarsze, tak też członkowie kościołów państwowych i denominacji zobligowani byli do identyfikowana się ze swoją częścią wielkiego tortu.

Dzisiaj, w przypadku Ruchu Wstawienniczego i Ruchu Zborów Komórkowych; jednym z trendów w dzisiejszym kościele jest zanik lojalności do denominacji. Jest to oznaką przejścia z Modernizmu do Postmodernizmu. Upadek berlińskiego muru w 1989 roku symbolizuje nie tylko zamknięcie Zimnej Wojny, ale otwarcie nowej i złożonej politycznej rzeczywistości. Część opinii społeczeństwa wyraża obawy, że ten nowy okres zmierza do powrotu do życia plemiennego, które rozczłonkuje na drobne kawałki całą ziemską populację. Inni idą w odwrotnym kierunku przewidując zlanie się w jeden światowy system indywidualności i zatarciu się różnic kulturowych. Panika jest zbędna, obydwie grupy niepotrzebnie się boją. Jakieś idee powstają, rozwijają się i umierają. Świat i tak pójdzie po zamierzonym przez Boga torze.

To samo dzieje się w Kościele. Wizja wielu, we współczesnym Kościele zmierza do połączenia się razem łamiąc wszelkie międzywyznaniowe bariery. Dokładnie to samo widać w tendencjach postmodernistycznego społeczeństwa w łączeniu sił, aniżeli w konkurowaniu. Nawołuje się do myślenia globalnego. Pastorzy idei dzielenia w małe grupy, a jednocześnie myślenia imperialistycznego, to nic innego jak postmodernizowanie kościoła.

Wielu czytających te słowa powie, że przesadzam, lecz ja zachęcam do własnych obserwacji. Czy nie obserwujesz dzisiaj:

◦Aliansów wśród organizacji misyjnych i innych dziedzinach chrześcijańskiej pracy
◦Nacisk na chrześcijańską przedsiębiorczość i większą efektywność
◦Denominacje zastępowane stowarzyszeniami
◦Bezprecedensowa współpraca wśród wierzących Katolików, Protestantów i Prawosławnych , lecz brak mowy o formalnej jedności głównych gałęzi Chrześcijaństwa
◦Podkreślenie roli ewangelizacji grup ludzi przez wierzących będących częścią tych grup
◦Podkreślenie siły metody ewangelizacyjnej nad osobiste świadectwo
◦Zaniechanie podkreślania istotnych różnic teologicznych
◦Tendencja do uczęszczania do więcej niż jednego lokalnego kościoła
◦Eksperymentowanie z megakościołami
◦Wzrost kościołów, które nie widzą potrzeby budowana budynku kościelnego lub nie widzą problemu dzielenia się budynkiem z inną denominacją
Dzielenie i łączenie razem. Globalność i sąsiadowanie. Wychodzenie naprzeciw i totalny nieład. Sieć centrów modlitwy. Jeżeli się nie mylę taki obraz ujrzymy w wieku Postmodernizmu. Jednym z problemów globalizacji duchowej jest niebezpieczeństwo małej operatywności wielkiego organizmu w stosunku do zmian jakie może potrzebować, gdy zobaczy swoją niepraktyczność lub nieposłuszeństwo w stosunku do planu Pana Kościoła. Módlmy się o mądrość dla tych zmian, które muszą niechybnie nastąpić.

Krzysztof Wójcik